Weekend majowy w Berlinie

Najlepszy maj jest pod Bramą Branderburską czyli krótka relacja z ekspresowego tripu po berlińskich dzielnicach.

 

Patrząc na kalendarz można uznać, że w tym roku weekend majowy nie różnił się wiele od każdego innego w ciągu roku. Co kilka lat nadchodzi takie nieszczęście i pierwszy lub trzeci maja wypada w weekend. Co tu zrobić, gdy ma się tylko 3 dni luzu w pracy, a w domu siedzieć szkoda? Hiszpania za daleko, za krótko i lecieć się nie opłaca. Pragę (tą czeską, nie warszawską) chyba wszyscy już widzieli, a o Ukrainie lepiej nie wspominać, chyba że lubi się ekstremalne zwiedzanie. Mi przychodzi do głowy tylko jedno rozwiązanie. Bierz jeden dzień wolnego w obozie pracy, znajdź kumpla z kombi w gazie, spakuj skarpety (koniecznie czarne!) i sandały i wbij na GPS „Niemcy”! A dokładnie ich stolicę.

Pomysł padł spontanicznie, miało być szybko, nie drogo i najlepiej imprezowo. W końcu to majówka, więc jakaś kiełbasa z grilla by się przydała i piwo wątpliwej jakości, za to w dużych ilościach. Po szybkiej analizie wykonanej przez naszego nadwornego logistyka Adę wypadło na Berlin. Podróż zaczęliśmy planować miesiąc wcześniej od poszukiwania dogodnego noclegu niedaleko centrum. Przerzuciłem booking.com, HRS oraz kilka innych portali, ale przy okazji natknąłem się na AirBNB i tu strzał w dziesiątkę. Polecam i to bardzo. Wszystko mogłem załatwić przez komórkę nawet nie odpalając komputera. Szybko namierzyłem mieszkanie 100m2 w okolicy Alexanderplatz. Cena porównywalna z trzygwiazdkowymi hotelami, około 30 euro od osoby za dobę. Długo się nie zastanawialiśmy.

 

Berlin Calling

Wyruszyliśmy w czwartek 30go w środku nocy… czyli koło 6:00. Zatankowaliśmy Volviardo na full i szybkim susem przeskoczyliśmy z Warszawy do Poznania. Tu dobre 40 minut spędzone na kolejnym tanku i w spożywczym. Dalej już gładko przez granice i Berlin! Niby szybko, bez problemu w 6 godzin, ale dopiero tu zaczęły się schody. Stolica Niemiec jest w strefie kontroli emisji spalin, więc na szybie samochodu wymagana jest winieta, którą można kupić na każdej stacji i w każdym warsztacie… tak, ale tylko w teorii. Przeszukaliśmy okolice i po pół godziny bezskutecznego biegania od stacji do stacji zaryzykowaliśmy olanie tematu. Nie zarobią. Dotarliśmy do naszego docelowego apartamentu na Marienburgerstrasse, który otworzyła nam Ann, sympatyczna blondynka w stylu reagge rasta wydanie niemieckie. Dzięki Jej radom utwierdziliśmy się w słusznej decyzji o winiecie (praktycznie nikt już tego nie sprawdza, chyba że przy okazji innej kontroli) oraz dostaliśmy kilka wskazówek co do parkingu (płatny w całym Berlinie 14 euro/doba) i biletów na komunikacje (około 4,5 euro/doba). Dzięki Ann! Byłaś na prawdę spoko. Apartament też był spoko!

 

IMG_1835
 

Pierwsze wrażenie.

W Berlinie już byłem. W 2008 roku biegłem tu mój pierwszy maraton więc miałem okazję zobaczyć kilka ciekawych miejsc, niestety głownie „przelotem” na trasie. Wtedy wydawał mi się nudny, ot taki moloch jak warszawski Ursynów. Wtedy był wrzesień, teraz majówka!

 

Po szybkim ogarnięciu się postanowiliśmy obskoczyć Alexanderplatz w poszukiwaniu jakiegoś Curry Wursta (taka nasza kiełbasa tylko z curry) i oczywiście typowo niemieckiego piwa. Trafiliśmy do restauracji Mio. Cudem to ona nie była, ale przy naszym poziomie podróżnego wygłodzenia nimieckie wursty i burgery smakowały przednio. Dalsza trasa tego dnia to ulica Unter-den-Linden do Bramy Brandenburskiej, Reichstag (niestety tylko z zewnątrz), stamtąd w stronę Fredrichstrasse na kolejny złoty trunek z niemieckiej browarnii w ekstra pubie „Berlin Kneipe Hackendahl”.

 

IMG_2197

Świetny trunek w jednym z fajniejszych pubów jaki znaleźliśmy w Centrum.

 

IMG_2172

Tym razem Angela nie wpuściła nas do środka i Reichstag zwiedziliśmy tylko z daleka.

 

Po zmierzchu udało nam się również dotrzeć do MarktHalle Neun, miejsca, gdzie w czwartkowe wieczory, odbywa się festiwal ulicznego jedzenia. Osobiście najbardziej podobało mi się stoisko NIKE, gdzie przebiegnięte kilometry zanotowane w aplikacji NIKE+ Running można było wymienić na jedzenie w stylu fit. Fajna inicjatywa!

 

IMG_2243

IMG_2253
 

Niestety wieczorna pogoda w Berlinie była raczej w stylu angielskim, więc zgranym tonem w czwórkę postanowiliśmy zakończyć dzień w ciepłym, suchym lofcie, a że nie widzieliśmy się długo i tak wieczór trwał aż do 2:00 w nocy.

 

Dzień 2.

Berlin to się bawi…

Kolejny dzień od początku przywitał nas bardziej przyjaźnie. Pogoda barowa odpuściła, czas na majówkę! Na pierwszy ogień obraliśmy kurs na pozostałości po Murze Berlińskim i jego muzeum w okolicy Bernauer Strasse. Myślę, że nawet dla takich historycznych laików jak Nasza czwórka punkt obowiązkowy, choć na pewno większe wrażenie zrobi na osobach utożsamiających się z czasami podziału.

 

IMG_1786

Szczątki historycznego muru znaleźć można w wielu zakątkach Berlina. Najbardziej popularne mieszczą się przy Bernauerstrasse.

 

Szybkie zwiedzanie i znowu wylądowaliśmy na Alexanderplatz. Stamtąd obraliśmy kierunek Reichstag, na zwiedzanie którego zrobiłem wcześniejszą rezerwacje w necie. Pamiętajcie… zawsze potwierdzajcie maile z rezerwacją! Nie ogarnąłem i znowu kicha z Reichstagu. Angela… wstydź się! Z drugiej strony dobrze wyszło, bo przy Bramie Brandenburskiej z okazji święta pracy rozstawił się niezły piknik! Food Trucki z lokalnym jedzeniem, dziesiątki browarów i tłum ludzi. Skorzystaliśmy i my. Stamtąd automatycznie droga poprowadziła nas do Kolumny Zwycięstwa.
 

IMG_2132

Oberpfarr- und Domkirche zu Berlin. Katedra Berlińska.

 

Popołudniu ruszyliśmy w stronę Kreutzberg, gdzie na ulicy Muhlenstrasse zobaczyć można tzw. East Side Gallery, czyli nic innego jak 1316 metrów niesamowitych graffiti. Jest to galeria-pomnik dla wolności stworzony przez artystów z całego świata na fragmencie Muru Berlińskiego.

 

IMG_2362

IMG_2357

Trochę miłości nikogo w Berlinie nie dziwi. Najsłynniejsze graffiti na East Side Gallery. Niewielu wie, że autor musiał malować je drugi raz w 2009 roku.

 

Koniec dnia również spędziliśmy w tej okolicy. 1 maja na berlińskiej Warschauerstrasse to istny raj dla koneserów klubów z undergroundowym techno. Przebalowaliśmy do późnej nocy. Taka sytuacja!

 

IMG_1824

Nocny Berlin jest co najmniej tak samo spektakularny jak ten w dzień.

 

Dzień 3.

Kolejny poranek jak można się domyślać nie należał do najłatwiejszych. Co najlepiej sprawdza się następnego dnia po berlińskim piwie? Berliński kebab! Który najlepszy? Z kilku źródeł dotarła do nas informacja o Mustafa’s Gemuse Kebap. Nieciekawa informacja była tylko taka, że średni czas oczekiwania w Mustafa’s to około 30 minut. Na miejscu było gorzej niż przewidywały to nasze wygłodniałe żołądki… kolejka na ponad 1,5 godziny oczekiwania! Do kebaba, kto by dał wiarę! Tym razem musieliśmy obejść się smakiem.

 

IMG_2534

Tłum do Mustafa’s Gemuse Kebap. Czas oczekiwania na jedzenie to około 1,5 godziny.

 

Ruszyliśmy dalej i po drodze znaleźliśmy inny – zjedliśmy z nadzieją, że był równie dobry. Przy okazji zwiedziliśmy Charlie’s Checkpoint, czyli prowizoryczną budkę strażniczą w miejscu historycznego przejścia granicznego pomiędzy RFN i NRD. Szczerze mówiąc nic ciekawego. Szybko się oddaliliśmy, dzięki czemu mieliśmy czas na obejrzenie spektakularnego Pomnika Ofiar Holocaustu, który zdecydowanie bardziej polecamy.

 

IMG_2559

IMG_2634

Pomnik Ofiar Holocaustu na prawdę robi niesamowite wrażenie.

 

Ostatnim Naszym punktem w planie wyjazdu było obejrzenie Sony Center. Tu najlepiej wybrać się po zmierzchu, znakomite oświetlenie dachu i fajny klimat osobiście mnie bardzo zachwycił. Fajne miejsce na spędzenie wieczoru na mieście.

 

IMG_1853

Iluminacja świetlna na dachu Sony Center.

 

Berlin jest świetny!

Podsumowując cały wyjazd doszedłem do wniosku, że Berlin bardzo mnie zaskoczył. Spodziewałem się, że będzie dość nudnawy i przewidywalny jak niemiecki „ordnung”, a otrzymałem trzy bardzo zachęcające do powrotu dni w jednej z najciekawszych stolic Europy. Jeśli jeszcze jej nie zwiedziłaś/łeś to nadrób w następną majówkę! Zdecydowanie warto.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Leon
24 maja 2015 09:12

Zazdroszczę wypadu u mnie majówka przy grillu.

1
0
Would love your thoughts, please comment.x